wtorek, 6 września 2016

Candida - lista produktów dozwolonych i zabronionych. Przykładowe przepisy


Słowem wstępu


Witajcie, kochani!
W poprzednich wpisach podzieliłam się z wami krótką historią o powstaniu kandydozy oraz do czego może prowadzić ta przypadłość. Opisałam również, jakie składniki jak działają na nasz system trawienny. Jeśli zatem chcecie dowiedzieć się dokładnie, co można, a czego nie podczas diety leczniczej - zapraszam do lektury!

Etap I (3-4 tygodnie)


Pierwszy etap diety polega na podawaniu organizmowi takich pokarmów, które zagłodzą candidę, przez co jej kolonia, rozsiana prawdopodobnie po całym ciele, zacznie obumierać. Jednocześnie chcemy odbudować naturalną florę jelit tak, aby nie pozwolić na ponowny przerost grzyba i jego przedostawanie się poza obręb jelita grubego. Długość trwania to od 3 tygodni w górę - zależy od samopoczucia oraz pozytywnego wyniku >testu buraka<.
Głównymi zasadami, jakimi kieruje się ten etap, są: żadnych cukrów, żadnego glutenu, drożdży, grzybów (w tym też rzeczy typu ser pleśniowy) - czyli nic, co może wesprzeć kandydozę.

Co jemy:

  • zielone warzywa: wszystkie kapusty (w tym najlepiej kiszone - tylko jeśli kisiliśmy sami lub jesteśmy pewni, że nie zawierają octu i różnych dziwnych dodatków), wszystkie sałaty, brukselka, szpinak, dynia, patison, ogórki , por, szparagi, fasolki szparagowe (również żółte), brokuł, kalafior, karczoch, seler korzeniowy i naciowy, pietruszka i jej nać, koper włoski, cukinia, bakłażan, rzodkiew, cebula, czosnek, rzepa, kalarepa, brukiew, rabarbar, pędy bambusa, oliwki, wszystkie możliwe zioła, liście z warzyw i kiełki. Pomidory można włączyć jedynie w formie przetworzonej (sos, przecier...)
  • owoce: cytryna, grejpfrut, kwaśne zielone jabłka (osobiście odradzam, bo czułam się potem źle)
  • mięso: kurczak, wołowina, ryby. Przetwory mięsne - nie; chyba że jesteśmy pewni składu: braku chemicznych dodatków, cukru...
  • nabiał: jajka, mleko owcze, kozie, migdałowe, jogurty naturalne (bez mleka w proszku, np. Bakoma)
  • orzechy i tłuszcze: migdały, pestki dyni, pestki słonecznika, sezam, siemię lniane, olej lniany, olej nierafinowany rzepakowy, olej sezamowy, oliwa z oliwek, olej z oregano, tran, awokado
  • napoje: woda, herbata czerwona (pu-erh), herbaty ziołowe (w tym też rooibos), świeże soki warzywne, alkohol tylko wysokoprocentowy (np. czysta wódka)
  • przyprawy: przede wszystkim imbir, kurkuma, pieprz cayenne, cynamon, kminek, kardamon, kolendra; ogólnie wszystkie korzenne i ziołowe, również sól. Także naturalne słodziki: stevia (tylko ta 100%, w proszku, nie w tabletkach!), ksylitol, inulina (również stosowana jako probiotyk, za co ogromny plus)

Etap II (kolejne 3-4 miesiące)

Co jemy: 

Na tym etapie diety jemy wszystkie pokarmy wymienione powyżej, przy czym stopniowo (nie od razu, bo nasz przewód pokarmowy jest teraz szczególnie delikatny!) włączamy do diety także:

  • kasze i ziarna: kasza jaglana, kasza gryczana, kasza amarantus, komosa ryżowa (quinoa), brązowy ryż, płatki owsiane górskie, chleb żytni na zakwasie (lub >chleb bez mąki<), soja, ciecierzyca, soczewica zielona i brązowa
  • owoce: maliny, jagody, borówki, jeżyny, porzeczki, wiśnie, czereśnie. I tutaj uwaga: są nieliczne głosy, że na tym etapie można dołączyć wszystkie owoce o niskim indeksie glikemicznym, czyli również brzoskwinie, morele, czereśnie, gruszki, pomarańcze, truskawki, śliwki, arbuz, żółty melon. Jednak zdecydowana większość twierdzi, że należy z nimi poczekać te parę miesięcy. Osobiście nie wiem, jak się do tego ustosunkować, ale póki jest jesień i owoce i tak nie są świeże, wolę przeczekać).
  • warzywa: marchew, papryka, pomidor, groszek zielony, fasola mung, fasola czarna

Co dalej?


Bardzo ważną wiedzą, oprócz tego, co nam wolno, są produkty zabronione. Będą to oczywiście wszystkie rzeczy, które nie pojawiły się wyżej, a przede wszystkim: wszystko, co zawiera cukier, przekąski typu chipsy, fast-foody, sosy (ketchup, musztarda, sosy sałatkowe...), produkty mączne, zawierające gluten, większość alkoholi (piwo, wino, cydr, nalewki...), wszelkie wymysły spożywcze (gumy do żucia, żelki, wafle ryżowe, muesli, kostki rosołowe, ocet - poza jabłkowym), napoje takie jak kawa, czarna herbata, krowie mleko, soki w kartonie i syropy, a także warzywa, owoce i produkty o wysokim i średnim indeksie glikemicznym (od 55% wzwyż - między innymi moje ukochane mango :< ).

Poza tym, pamiętajmy o żelaznych zasadach diety anty-Grzybor:
  • łączymy posiłki tak, jak opisałam w >poprzednim poście<
  • nie zjadamy więcej niż 15% białek dziennie, a warzywa jemy z tłuszczami dla dobrego wchłaniania
  • uzupełniamy dietę probiotykami (naturalne probiotyki zawarte są w jogurtach, kefirach, kapuście i ogórkach kiszonych)
  • spożywamy duuużo produktów przeciwgrzybiczych: czosnek, olej z oregano, ekstrakt z pestek grejpfruta, czosnek, kurkuma, imbir, pieprz cayenne

Przykładowe dania:

I. "Bigos" z młodej kapusty: pół główki kapusty posiekać, wrzucić do dużego garnka. Dorzucić pokrojony w plasterki por i pociętą w kosteczki cukinię. Zalać ciepłą wodą aż prawie zakryje warzywa. Gotować na średnim ogniu równo 20 minut. Do smaku dodajemy przecier pomidorowy (ja robię własny, dzięki temu jestem pewna składu), dużo koperku, czosnek, imbir, bazylię, sól i pieprz. Każdą porcję podaję polaną łyżką oleju lnianego.
Bardzo proste a naprawdę wyśmienite!

II. Zupa krem z cukinii z brokułem: Do dużego garnka wrzucamy pokrojone dwie cukinie, podzielony na różyczki brokuł i pociętą główkę cebuli. Gotujemy ok. 15-20 minut, aż brokuł zacznie mięknąć. W osobnym garnku przygotowujemy wywar warzywny z pora, pietruszki, selera i marchewki (ja dodaję również seler naciowy i dużo zieleniny). Kiedy warzywa będą już gotowe, odlewamy wodę i zalewamy je bulionem. Całość blendujemy i doprawiamy czosnkiem oraz ulubionymi przyprawami.

III. Kotleciki z kalafiora: kalafior gotować w solonej wodzie aż będzie miękkawy (nie rozgotowujemy!), następnie blendujemy go i dodajemy dwa roztrzepane jajka, pół drobno posiekanej cebuli, ząbek czosnku, posiekany koperek lub pietruszkę, sól i pieprz (ewentualnie inne przyprawy do smaku). Jeśli nie rozgotowaliśmy kalafiora, nie powinniśmy mieć problemu z uzyskaniem satysfakcjonującej gęstości masy. Smażymy na wolnym ogniu, na patelni z rozgrzanym tłuszczem - na przykład nierafinowanym rzepakowym (unikam smażenia na oliwie, bo ma niską temperaturę spalania). Podając kotleciki, można je polać jogurtem naturalnym (pycha!).

Słowem zakończenia


Tym wpisem niejako kończę serię o kandydozie, mimo iż jest to naprawdę temat-rzeka. Mam nadzieję, że ta wiedza pomoże wam w bardziej świadomym żywieniu lub natchnie na własne poszukiwania w kwestii zdrowia.
Nie ukrywam, że ja sama, zanim moje objawy się zaostrzyły, byłam pod tym względem leniuchem: wiedziałam większość z tego, ale nie chciało mi się nigdy w to zagłębiać, a tym bardziej odmawiać sobie przyjemności, jaką jest jedzenie. Zresztą umówmy się: jeśli można zjeść pierogi za 10 zł w barze mlecznym albo pyszny polski obiad od Pana Kanapki, to szanse na naprawdę zdrowe żywienie spadają do zera. 
Mimo to teraz, patrząc niedaleko wstecz, nie wróciłabym do tego sposobu życia. To prawda, że raz na jakiś czas zwijam się na widok pączka, ale za to energii, lekkości i wspaniałego humoru, jakie teraz mam, nie oddałabym za żadnego pączka świata.
Całusy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz